Różne poziomy lęku:
1) pies woli się odizolować, odejść w spokojne miejsce, jest zaniepokojony, ale niekoniecznie szuka w nas wsparcia.
2) pies nie może sobie znaleźć miejsca, przemieszcza się, chodzi za nami krok w krok, potrzebuje naszej bliskości. Jest zaniepokojony, ale jeszcze jesteśmy w stanie zaangażować psa w zabawy węchowe, jedzenie, żucie jadalnych gryzaków itp.
3) pies nie może sobie znaleźć miejsca, przemieszcza się, ciężko zieje, trzęsie się. Nie przyjmuje pokarmów, nie jesteśmy go w stanie w nic zaangażować
4) panika – jak wyżej, ale pies skacze na drzwi, wyje, szczeka, biega po mieszkaniu.
Zapobieganie:
Idealną sytuacją jest rozpoczęcie pracy ze szczeniakiem poprzez habituację. Niestety do behawiorysty zgłaszają się osoby, które zauważyły już problem występujący u ich psa, wówczas na habituację jest już za późno.
Kastracja psa: pamiętajmy, że testosteron oprócz funkcji anabolicznej, a także funkcji związanej z głównie z układem rozrodczym oraz rozwojem drugo i trzeciorzędowych cech płciowych jest hormonem odwagi! Przy psach lękowych, trzeba rozważyć czy większą korzyścią będzie wpierw przepracowanie lęków, a następnie kastracja.
Kastracja suki: pamiętajmy, że istotnym hormonem mającym wpływ na samopoczucie i lęki jest progesteron, a właściwie gwałtowny spadek jego poziomu w organizmie. Hormon ten odgrywa istotną rolę w cyklu płciowym samic, jego wysoki poziom wzrasta w fazie lutealnej czyli po owulacji. U samic progesteron utrzymuje się na wysokim poziomie w trakcie ciąży. U suk gwałtowny spadek jego poziomu obserwujemy tuż przed porodem, wówczas obserwujemy związany z tym niepokój i drażliwość. Suki są wyjątkowe jeśli chodzi o cykl płciowy, ponieważ nawet bez ciąży faza ciałka żółtego i wysoki poziom progesteronu utrzymuje się tak samo długo jak u suk ciężarnych, a następnie stopniowo spada. W związku z powyższym, przy sukach lękowych nie zaleca się kastracji wcześniej niż 3 miesiące po rui, celem uniknięcia nagłego spadku progesteronu i wspomnianej drażliwości oraz niepokoju mogącego mieć wpływ na zwiększenie wrażliwości na negatywne bodźce w okresie około kastracyjnym.
Nie będę powielać informacji zawartych w artykule: https://tajgaowczarekmazowieckikelpie.blogspot.com/2019/12/pomoz-przetrwac-psu-sylwestra-to-juz.html#more
Uzupełnię jedynie wiedzę przekazaną przez Annę.
1) Odwrażliwianie – rzeczywiście w dużej liczbie przypadków psy doskonale rozróżniają dźwięki z realnego świata od tych płynących z urządzeń audio lub audiowizualnych. Zatem, aby odwrażliwiać na odgłosy burzy lub fajerwerków musielibyśmy na wstępie wykorzystywać odgłosy docierające z bardzo daleka, przy których pies sobie radzi, nie znajduje się w zbyt trudnej sytuacji. Następnie stopniowo zwiększać natężenie bodźca na tyle ile radzi sobie z nim nasz pies. Tworzenie takich sytuacji jest bardzo wymagające do zorganizowania od strony logistycznej.
2) Leki – aktualnie mało jest lekarzy weterynarii mających wiedzę w medycynie behawioralnej. Wciąż wielu z nich przepisuje benzodiazepiny np. relanium. Leki te działają bardzo szybko, silnie wpływają na motorykę zwiotczając mięśnie. Zwierzę jest otumanione, ale wciąż odczuwa strach, boi się jeszcze bardziej, bo czuje, że nie jest na tyle sprawne by uciec. Znacznie lepszym rozwiązaniem będą leki i preparaty łagodniejsze, których stosowanie zaczynamy dwa, trzy tygodnie przed Sylwestrem. Ania o nich opowiedziała.
3) Niektórym psom pomaga masaż t-touch lub bandażowanie czy specjalne kamizelki.
4) Zachowuj się naturalnie! Wpieraj psa, nie odtrącaj go, nie ignoruj. Nie rozczulaj się nadmiernie nad psem, poprzez zwane w żargonie behawiorystów „ojojanie” 🙂 – czyli mówienie do psa, jak do siódmego nieszczęścia głosem pełnym rozczulenia; „jaki biedny, mój maluszek, chodź cię przytulę, ugłaskam, moja ty biedactwo”. Nie! Wiadomo, że żal nam psa i chcemy mu pomóc, ale takim zachowaniem tylko utwierdzamy psa, że znalazł się w sytuacji nadzwyczajnej i tylko utwierdzamy go w poczuciu zagrożenia. Zdecydowanie lepiej jest powiedzieć od czasu do czasu, tonem dodającym odwagi i motywującym: „Dzielny pies, nic się nie dzieje”. Zachowując się, jak gdyby nigdy nic, pokazujemy psu, że my nie mamy z tym problemu i ta sytuacja wcale nie jest nadzwyczajna lub niebezpieczna. W tym miejscu przejdę do kolejnej możliwości pracy z psem.
5) Uczenie społeczne – jest to jedna ze skuteczniejszych metod. Wymaga od właścicieli długofalowej strategii i konsekwencji w realizacji krok po kroku. Od czego zacząć? Od poszukiwań odpowiednich psów: nie bojących się kompletnie burzy i fajerwerków oraz posiadających wysokie kompetencje społeczne – naszych psich nauczycieli. Następnym krokiem będzie zbudowanie relacji pomiędzy naszym psem, a psimi nauczycielami, poprzez wspólne spacery, zabawę, wspólne spędzanie czasu – tworzymy fajną psią gromadę. Pamiętajmy, że nie wszystkie psy się muszą lubić, jeśli nasz pies nie ma większych problemów z psami, a nie zaiskrzyło między nim a psim nauczycielem, lepiej będzie znaleźć innego psa do pomocy. W trudniejszej sytuacji znajdują się właściciele psów mających problemy w kontaktach z innymi psami, ale doświadczenie pokazuje mi, że nawet bardzo problemowe psy w tym aspekcie znajdują swoich psich ulubieńców. Tu jednak grono kandydatów na psich nauczycieli będzie bardzo małe, bo raz że psy muszą się lubić, dwa ten lubiany pies nie może bać się problematycznego bodźca. Równolegle dobrze jest, w takim przypadku pracować nad problemem dotyczącym relacji z innymi psami w ogóle. Ostatni etap to wspólne przebywanie utworzonej psiej gromady w czasie ekspozycji na bodźce wywołujące lęk u naszego psa. Zaczynamy od okresu około sylwestrowego, gdy natężenie huków jest niższe, a kończymy w Sylwestra. Pamiętajmy, że zdecydowanie lepiej jest, aby w ostatnim etapie, spotkania psiej gromady nie odbywały się u nas w domu, a w obcym, tzn. w takim, w którym pies nie doświadczył lęku przed fajerwerkami. Nowe, czyste emocjonalnie miejsce oraz znany i lubiany psi zespół nie reagujący kompletnie na huki, dają ogromną szansę, że nasz pies pojmie, że zagrożenia nie ma, oraz zgeneralizuje nową postawę na inne miejsca, w tym nasz dom. Trudne, bo trzeba znaleźć i fajne psy i fajnych ludzi otwartych na współpracę, ale możliwe.