Różne turnusy do wyboru

Przywołanie – komenda do mnie!

Wielu właścicieli psów boryka się z problemem trudności z odwołaniem psa. Komenda „do mnie!” jest jedną z najważniejszych komend, której skuteczność powinna być bardzo wysoka. Skąd zatem problemy?

1) Pies nie rozumie czego od niego oczekujemy.

a) Nie nauczyliśmy go schematu. Takie sytuacje są bardzo częste. Musimy pamiętać, że pies nie zna naszego języka, zatem nie będzie rozumiał polecenia, jeśli nie wyjaśnimy mu dokładnie i z precyzją co dane słowo oznacza. Istotne jest więc, abyśmy naukę komendy rozpoczynali od najprostszego etapu, w którym pies ma do nas podejść z odległości trzech, czterech kroków. Dopiero jeśli pies rozumie tak prosty etap, możemy stopniowo zwiększać trudność zadania.

b) Jesteśmy dla psa nieczytelni.

Werbalnie mówimy jedno, a mową ciała wprost przeciwnie. Tak, tak. To są bardzo często przeze mnie obserwowane sytuacje. Właściciel wołający psa: do mnie! Azor, do mnie! niecierpliwie zmierzający w kierunku swojego pupila. W takiej sytuacji będziemy mieli efekt odwrotny do zamierzonego. Werbalnie mówimy do psa „do mnie!” a mową ciała, która dla psów jest o wiele istotniejsza, bo głównie nią się posługują, komunikujemy psu: „tak Azor tam, idziemy” – czyli zgodnie z kierunkiem naszego marszu. Praktycznie popychamy psa, aby szedł tam, gdzie właśnie tak naprawdę nie chcemy, aby szedł. Często ostatnią deską ratunku, jest krzyknięcie „do mnie!” w momencie, kiedy ma szansę nas usłyszeć z energicznym odbiegnięciem od psa.

c) Komenda jest dwuznaczna.

Na jedno konkretne słowo, nauczyliśmy dwóch różnych zachowań. Pies nie rozróżnia, którego zachowania oczekujemy w danym momencie. Komendę „do mnie!” bywa, że używamy wymiennie z komendą oznaczającą zmianę kierunku, traktując jako jedną i tą samą, a one się różnią.

d) Używamy zbyt wielu różnych słów do nazwania jednej i tej samej komendy.

2) Pies nie ma motywacji, aby zareagować na polecenie, czasem wręcz kojarzy mu się ze stratą

a) wołamy psa, aby mu zadać leki

b) wołamy psa, aby mu zabrać (a w psim prawie własności – ukraść) jakąś rzecz np. patyk czy inne znalezisko

c) wołamy psa, aby go przypiąć na smycz – mój osobisty pies na widok smyczy trzymanej w górze, co jest informacją, że zostanie przypięty, przybiega chętnie, zatem da się wypracować pozytywne skojarzenia 🙂

d) wołamy psa niemiłym tonem, często wręcz opryskliwym

e) nie nagradzamy psa, nawet pochwałą słowną

f) jesteśmy dla psa za mało atrakcyjni, jest zajęty ciekawszymi sprawami

3) Pies nas zwyczajnie nie słyszy

Chyba najczęstszą sytuacją związaną z tym punktem jest odwoływanie psa, kiedy ten jest zajęty węszeniem. Ludzie często myślą, że pies ich ignoruje. Nie !Wasz pies, nie zapadł na wybiórczą głuchotę, on naprawdę Was nie słyszy. Większość lub wszystkie sloty (miejsca w mózgu na zbieranie informacji z otoczenia) psa w trakcie tej czynności są zajęte procesem węszenia. Zazwyczaj, aby udowodnić i pokazać właścicielom w jakiej sytuacji jest pies, gdy do niego mówimy podczas węszenia, przeprowadzam mały eksperyment. Podaję 9 cyfr, a właściciel ma je zapamiętać. Ta część testu jest zdawana na piątkę: od 6 do 8 cyfr jest zapamiętana poprawnie, bo tyle mamy slotów – ich liczba wacha się osobniczo. Następnie proszę drugą osobę obecną na spotkaniu, abyśmy do testowanej osoby mówili jednocześnie. Ja mówię inny zestaw 9 cyfr, a mój pomocnik np. listę 9 sprawunków. Osoba testowana ma za zadanie zapamiętać zarówno cyfry jak i sprawunki. Jest to zadanie niewykonalne, zapamiętamy więcej z tych informacji, na których się skupimy, a część z pozostałych nie będziemy w stanie nawet zarejestrować. Wracając do waszego węszącego psa, czy już rozumiesz, że jest tak pochłonięty zbieraniem informacji za pomocą nosa, że Ciebie nie usłyszał? Również w innych sytuacjach pies może być skupiony na czymś innym, dlatego musimy być pewni, że nas rzeczywiście słyszy.

4) Nie przećwiczyliśmy z psem komendy na wszystkich poziomach trudności, wymagamy od psa zbyt dużo.

Naukę komend rozpoczynamy od rzeczy najprostszych, stopniowo zwiększając poziom np. odległość, ale w spokojnym miejscu, bez wielu bodźców rozpraszających. Jeśli komenda jest dobrze wdrożona, dopiero wówczas możemy przejść do nauki przywołania w rozproszeniach – w trakcie zabawy z innymi psami, gdy psa zainteresował jakiś obiekt, człowiek lub pies. Musimy pamiętać, że odwołanie psa od obiektu, gdy jest on w silnych emocjach, jest bardzo trudne i jest to najwyższy i najtrudniejszy poziom, często bardzo trudny i czasochłonny.

5) Zbyt dużo gadamy do psa, nasze słowa stały się mało istotne.

Dzieje się tak w sytuacjach, gdy wciąż gadamy do naszego psa. Pies przestaje rozróżniać, które słowa są istotne a które nie. Proces nasila się, gdy nie modelujemy głosu, wszystkie słowa są podobne.

Komenda do mnie jest bardzo ważna, zarówno dla bezpieczeństwa i komfortu naszego psa jak i innych ludzi i zwierząt. Jestem fanką nagradzania za tą szczególną komendę podwójnie lub specjalnymi extra smakami.