Różne turnusy do wyboru

Dlaczego mój pies ciągnie na smyczy?

Wielu właścicieli psów skarży się, iż ich pies ciągnie na smyczy odbierając im radość ze wspólnego spaceru. Czasem problem jest na tyle poważny, że doprowadza do kontuzji opiekuna spowodowanych nadwyrężonym nadgarstkiem lub upadkiem w wyniku szarpnięcia. Z moich obserwacji wynika, iż najczęstszą radą udzielaną na forach w takich przypadkach jest nauka posłuszeństwa.

Wychodzę z założenia, iż aby skutecznie rozwiązać problem, należy znaleźć jego przyczynę. Ciągnięcie na smyczy, jest objawem, a skupienie się wyłącznie na posłuszeństwie, w takim wypadku, to próba likwidacji jedynie objawu.

Poszukajmy zatem możliwych przyczyn ciągnięcia na smyczy.

1) nieprawidłowy lub źle dobrany sprzęt.

  • obroża – niektóre psy bardzo źle reagują na obrożę, nawet minimalny ucisk na krtań i tarczycę powoduję u nich tak duży dyskomfort, iż próbują się wyswobodzić zwiększając tempo poruszania się. Niestety wówczas nacisk na organy staje się silniejszy i „koło się zamyka”. Miałam do czynienia z psami, u których zamiana obroży na szelki zdziałała cuda. Problem zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
  • smycz automatyczna – w trakcie używania smyczy automatycznej taśma czy linka jest cały czas w napięciu. Pies nie ma szansy chodzenia na tzw. luźnej smyczy. Na smyczy automatycznej pies ma pozorną swobodę. Pies, aby się oddalić, musi ciągnąć mechanizm, aby linka nawleczona na kółko się wyciągnęła na żądaną długość. Właściciel tego nie odczuwa, ponieważ pies ciągnie mechanizm, pociągnąłby rękę dopiero wówczas gdy rozciągnąłby całą długość smyczy. Właściciel ma marne możliwości skrócenia linki, może zatrzymać wyciąganie, ale skrócenie przy dużym ciągnącym psie jest praktycznie niemożliwe, a dla psa bardzo niekomfortowe. Dodatkowo użytkownicy owych smyczy, mają manierę blokowania mechanizmu bez ostrzeżenia o tym psa, co sprawia, że są nieprzewidywalni dla swojego pupila. Tu należy zaznaczyć, iż próba wdrożenia takiego ostrzeżenia kończy się zazwyczaj fiaskiem. Rzadko udaje się, aby *komenda „zwolnij!”, była użyta przed naciśnięciem guzika. Raz, że długotrwały nawyk ciężko jest zmienić, dwa fizjologia nas zwycięża, na reakcję od bodźca potrzebujemy minimum 3 sekundy. Przy potrzebie zatrzymania psa, potrzebowalibyśmy zatem 3 sekundy na wypowiedzenie komendy „zwolnij!”, oraz kolejne 3 sekundy na naciśnięcie guzika. W krytycznych sytuacjach zwycięża odruch i guzik zostaje naciśnięty przed komendą.
  • zbyt krótka smycz – pies jest zmuszony iść bardzo blisko nas. Ma bardzo ograniczone możliwości eksplorowania terenu. Rekordzista, z jakim miałam przyjemność pracować w związku z omawianym problemem, miał smycz tak krótką, że nie mógł schylić głowy do ziemi bez napięcia smyczy.

Potrzebujemy zrozumieć, że pies odkrywa świat nosem. Minimalna długość smyczy jaką zalecam, to 3 metry.

2) Pies w trakcie spaceru jest w szeroko pojętym stresie, np.

  • jest podekscytowany

– ciągnie do innych psów i ludzi, bo jest szczeniakiem, który łatwo się ekscytuje, bo jest ciekawy świata

– ciągnie do innych psów i ludzi, bo nie nauczyliśmy go spokojnego witania się, a przez to opanowywania emocji. Tu należy zaznaczyć, że jest to temat szerszy. Dla świętego spokoju, puszczaliśmy psa luzem, gdy chciał pobiec do innych psów lub ludzi. Nie zwracaliśmy uwagi ludziom, którzy pobudzali nasze psy, gadaniem „jaki śliczny piesek” jak również głaskaniem i obłapywaniem.

– ciągnie do innych psów, bo nie jest nauczony psiej etykiety, są to braki w socjalizacji.

– ciągnie na smyczy, bo minutę temu pozwoliliśmy mu „szaleć” w parku z innymi psami, bądź właśnie zakończył przeciągające się w czasie aportowanie lub trening itp.

– ciągnie na smyczy, bo „załączył się” instynkt łowiecki, pies chce udać się w pogoń za „ofiarą”.

– ciągnie do miejsca, bo wie, że tam będą się działy fajne, ciekawe rzeczy.

– pies ciągnie na smyczy, bo „złapał” trop i podąża jego śladem.

  • boi się

– innych psów, ludzi, rowerów itp. – ciągnie w kierunku do stresującego obiektu, by sprawdzić czy rzeczywiście jest taki straszny, by odgonić od siebie zagrożenie – takie zachowania są obserwowane zazwyczaj u psów, które mimo lęku, czują się w danej sytuacji dość pewnie, np. pewności może dodawać obecność właściciela.

– innych psów, ludzi, obiektów itp. – ciągnie w kierunku od stresującego obiektu, aby zwiększyć dystans – takie zachowania są obserwowane zazwyczaj u psów, które nie są pewne siebie w dane, konkretnej sytuacji.

  • jest sfrustrowany/napięty

– bo nie dajemy mu wykonywać czynności będących naturalnym zachowaniem psa takich jak węszenie miejsc nasączonych ciekawymi zapachami lub tzw. odpisywanie na „pimaile” czyli podsikiwanie w miejscu, gdzie nasikał inny pies, lub zapoznania się z innym psem pośrednio przez zapach, gdy inny pies był na tym terenie chwilę temu lub zapoznania się z ciekawymi przedmiotami.

– bo nie dajemy mu podchodzić do innych psów i ludzi w ogóle

– bo nie dajemy mu podejść do innych psów i ludzi, zmieniliśmy zasady, wcześniej pozwalaliśmy bez nauki spokojnego witania się, a teraz z różnych przyczyn nie pozwalamy

– bo jesteśmy w trakcie nauki spokojnego witania się, pies jeszcze nie rozumie, że do niektórych psów nie podejdzie w ogóle, a do innych podejdzie, ale dopiero za jakiś czas, kilka czy kilkanaście minut.

– bo my jesteśmy sfrustrowani, w emocjach, w nerwach i przenosimy te emocje na psa. Pracowałam z duetem psio-ludzkim, gdzie pies w mojej obecności automatycznie przestawał ciągnąć, co utrudniało zdiagnozowanie wszystkich możliwych przyczyn takiego stanu rzeczy. Musiałam część obserwacji przeprowadzać z ukrycia 🙂 Dlaczego pies przy mnie, prowadzony przez właścicielkę nie ciągnął? …bo ja byłam spokojna, pewna tego co robię, pies był pewny mojego zachowania, tak samo jak właścicielka, która przy mnie się wyciszała i uspokajała, nie denerwując się, że za chwilę spotka ją sytuacja, w której gdy byłaby sama z psem, nie potrafiłaby jej opanować poprawnie. Pewność, że ja będę wiedzieć jak działać, dawała jej spokój, co od razu miało odzwierciedlenie w zachowaniu psa.

3) wymagamy od psa nieustannego chodzenia przy nodze – to oczywiście można zaliczyć do stresu u psa, ale postanowiłam zaliczyć ten aspekt do oddzielnej kategorii, aby zwrócić na niego większą atencję. Część właścicieli psów chce, aby ich psy praktycznie cały spacer chodziły przy nodze, co doprowadza do frustracji psa. Niektórzy oficjalnie przyznają się, że tak chcą, bo? … i tu najczęściej pada odpowiedź: „bo to ładnie wygląda”, „bo widać, że pies jest ułożony”. W takiej sytuacji pies nie ma możliwości spełnienia swoich psich, naturalnych potrzeb. W takich sytuacjach pies ma ciągle być skupiony na nas. W takich sytuacjach pies ma radzić sobie z emocjami bez naszej pomocy, tylko dlatego, że my tak chcemy. Nasz pies, to nie robot! Część ludzi myli chodzenie na luźnej smyczy z chodzeniem przy nodze.

Nie jestem przeciwnikiem całkowitej rezygnacji z nauko chodzenia przy nodze, ale po pierwsze nie uczmy psa nowych rzeczy zabierając mu nawet minutę z czasu przeznaczonego na swobodny spacer. Możemy się za to zabrać po tym czasie, dodając 5 czy 10 minut ekstra. Dwa, stosujmy tą komendę tylko, jeśli sytuacja tego wymaga np. przejście przez jezdnie, minięcie dziecka itp.

Byłam kiedyś na konsultacji gdzie głównym problemem było ciągnięcie przez psa smyczy. Właścicielka już dłuższy czas borykała się z problemem próbując swoich lub podpowiedzianych rozwiązań problemu. Efekt był taki, że problem się pogłębiał, a i dochodziły kolejne. Pies był w obroży i na smyczy o długości 1,2 metra. Około 30 cm od karabińczyka wzdłuż liny wbudowana była metalowa a’la sprężyna mająca zapobiegać przegryzaniu smyczy przez psa. Pies od osiedla do parku miał iść przy nodze, następnie w parku około pół godziny aportował. Wracając do domu, miał znowu iść grzecznie przy nodze. Pies nieustanie gryzł smycz lub ciągnął, jedno z dwóch, na przemian. Tu oczywiście przyczyn jest kilka. Wszystkie omówiłam. Akurat, ten konkretny pies przestał ciągnąć w 10 minut!!! Zakazałam aportowania, a na to miejsce zaleciłam zabawy węchowe. Zamieniliśmy obrożę na szelki typu guard, użyliśmy smyczy 4-metrowej. Właścicielka była przerażona, uznała, iż na tak długiej smyczy siła ciągnięcia będzie tak duża, że nie da sobie fizycznie rady, dlatego oddała drugi koniec smyczy w moje ręce. Pies przez pierwsze 50 metrów podgryzał smycz, a ja luzowałam i nie szarpałam się z nim, robiąc wszystko, aby zrozumiał, że smycz jest długa. Szłyśmy wolno. Po ok 50 metrów pies zrozumiał, zaczął węszyć, ale podążał za nami, oddalając się maksymalnie na 2 metry. Po oddaniu smyczy właścicielce sytuacja się nie zmieniła, pies spokojnie szedł na luźnej smyczy. Był szczęśliwy, że mu wolno. Po telefonie kontrolnym, właścicielka przyznała, że problem zniknął i wreszcie jej ręce odpoczywają, a spacer nie jest stresem.

4) My sami ciągniemy psa. Tak, tak, to jest bardzo częsty grzeszek. Codziennie widzę takie sytuacje.

  • ciągniemy szczeniaka, bo się czymś zainteresował, bo jest to dla niego nowe, ciekawe, bo tak poznaje świat, a my albo nie chcemy mu na to pozwolić, albo się spieszymy i chcemy, aby szedł dalej
  • ciągniemy psa, gdy coś węszy, mówimy „chodź!”, a pies nie reaguje. Nie reaguje, bo Cię zwyczajnie nie słyszy. Pies nie ma podzielnej uwagi. Wszystkie tzw. sloty (miejsca w mózgu odpowiedzialne za zbieranie informacji i pamięć krótko trwałą, są zajęte. Nie ma już miejsca na to, aby Ciebie usłyszeć. To jest fizjologia, nie wybiórcza głuchota.
  • ciągniemy psa, bo nie pozwalamy mu podejść do innych psów, ludzi
  • ciągniemy psa, bo chcemy, żeby odszedł już od innego psa, człowieka, zapachu.

Uwierzcie mi, zatrzymanie psa, to nie to samo co ciągnięcie. Zatrzymanie psa, jest informacją, że dalej w tamtym kierunku pies nie będzie miał możliwości podążać. Ciągniecie smyczy przez nas, uczy psa „walki” o swoje, zwłaszcza przy dużej motywacji naszego pupila do zbliżenia się lub pozostania przy interesujących go obiektach. Psy doskonale wiedzą i odróżniają zatrzymanie od ciągnięcia.

5) Pies ciągnie, bo chce wracać do domu.

  • bo spacer jest za długi
  • bo się boi, bo natężenie bodźców wywołujących lęk jest zbyt duże.

*komenda „zwolnij!” – ta komenda powinna być dla psa informacją/ostrzeżeniem, iż jeżeli nie zwolni, smycz za chwilę będzie napięta poprzez zbyt szybkie tempo psa. Komeda, w części przypadków jest dobrym narzędziem uzupełniającym, ale nie można spodziewać się trwałych sukcesów, jeśli będzie jedynym lub głównym narzędziem, z pominięciem przyczyn niepożądanego zachowania.

Na koniec, prócz standardowych spacerów na smyczy, starajmy się jak najczęściej (fajnie, jeśli uda się raz dziennie) fundować naszemu psu bardzo swobodne spacery bez smyczy, gdzie będzie mógł zająć się w pełni swoimi psimi sprawami, bez przywoływania bez potrzeby co chwilę. Nawet w Warszawie można znaleźć takie bezpieczne, odludne i czasowo „odpsione” miejsca. Gwarantuję, że nie tylko pies wróci z takiego spaceru zrelaksowany, ale i Wy 🙂

Wielu właścicieli psów skarży się, iż ich pies ciągnie na smyczy odbierając im radość ze wspólnego spaceru. Najprościej rzecz ujmując, pies ciągnie na smyczy, gdy to on nie ma radości ze spaceru z nami.